Kolekcja sybiracka Archiwum Naukowego PTL jest jednym z największych zbiorów tego typu w Polsce. Liczy 977 j.a. Dla Polski Zachodniej, w której osiedliły się setki tysięcy osób pochodzących z ziem utraconych II RP, jest centralnym miejscem przechowywania tych dokumentów i ich udostępniania. Archiwum, mieszczące się w Bibliotece PTL im. Jana Czekanowskiego we Wrocławiu, przechowuje obecnie różne rodzaje dokumentów autobiograficznych, których początki sięgają końca lat 80. XX wieku.
W styczniu 1988 roku, już w okresie pierestriojki, ale jeszcze na długo przed historycznymi zmianami roku 1989, Zarząd Główny PTL oraz redakcja czasopisma „Literatura Ludowa” ogłosiły konkurs otwarty na, jak czytamy w opublikowanym anonsie, „wspomnienia i materiały dotyczące pobytu Polaków na Syberii, Dalekim Wschodzie, Kazachstanie oraz innych terenach Związku Radzieckiego w latach 1939–1956”.
Organizatorzy konkursu prosili potencjalnych uczestników nie tylko o przekazanie świadectw o ich własnych losach i osób im bliskich, lecz także o wszelkie informacje o kontaktach z ludnością tubylczą, innymi grupami etnicznymi, na temat zapamiętanych obyczajów, o zesłańczym folklorze, co było zgodne z profilem działalności PTL.
Ta pionierska inicjatywa została podjęta w – można byłoby powiedzieć – ostatnim momencie. Upływający czas, pogarszający się stan zdrowia świadków historii powodował, że odchodziło coraz więcej z nich, a tylko oni mogli dać świadectwo o polskich losach w XX wieku. Większość z nich, w sytuacji politycznej PRL, ale także w codziennym zabieganiu, troskach bytowych, nie miała szansy przed śmiercią utrwalić swych wspomnień. Tym cenniejsze są materiały, które udało się pozyskać pomysłodawcom konkursu. Dotarcie do Sybiraków nie było zresztą łatwe. Powstać miała dopiero organizacja ich zrzeszająca.
Z powodów cenzuralnych szeroki kolportaż zawiadomienia o konkursie nie był możliwy. Oprócz „Literatury Ludowej” informacja ta pojawiła się w „Tygodniku Powszechnym”, „Odrze” i „Res Publice”. Zainteresowanie, z jakim konkurs się spotkał, było jednak ogromne. Wiadomość przekazywano sobie bowiem drogami prywatnymi, kontaktami towarzyskimi i środowiskowymi. Skłoniło ono organizatorów do przedłużenia terminu nadsyłania prac. Do siedziby PTL napłynęły w ciągu dwóch lat 343 prace z Polski i krajów zachodnich. Jak oceniali inicjatorzy konkursu, razem było to prawie 60 tys. stron maszynopisu. Rozstrzygnięcia konkursu dokonało w kwietniu 1990 roku jury pod przewodnictwem filologa i folklorysty z Uniwersytetu Wrocławskiego, prof. Czesława Hernasa, redaktora naczelnego „Literatury Ludowej”.
W skład jury weszli historyk prof. Wojciech Wrzesiński, polonista dr Andrzej Zawada, pracownik naukowy Politechniki Wrocławskiej dr Paweł Zworski jako przedstawiciel Związku Sybiraków, a także historyk dr Adolf Juzwenko, dyrektor Biblioteki Ossolineum (obecnie Zakład Narodowy im. Ossolińskich). Spiritus movens tego przedsięwzięcia, jak i uczestnikiem prac jury był etnolog i historyk z Uniwersytetu Wrocławskiego, Antoni Kuczyński. Wsparcie konkursowi okazał rektor UWr., prof. Mieczysław Klimowicz oraz dyrektor Instytutu Historycznego UWr., prof. Krystyn Matwijowski.
Pierwszą nagrodę przyznano Janowi Prorokowi z Gdańska za wspomnienia zatytułowane Skazani na zagładę. Wspomnienia 1939–1945. Drugą nagrodę otrzymał Leonard Perepeczko z Pasłęka za wspomnienia pt. W szponach NKWD. Jury zdecydowało ponadto o przyznaniu aż pięciu nagród trzecich. Uhonorowano nimi Czesława Bazana z Wrocławia, Stanisława Dakiniewicza z Łodzi, o. Albina Jałochę z Krakowa, Zofię Orłowską z Chełma oraz Annę Sobotę z Pruszkowa.
Najlepiej o poziomie nadesłanych wspomnień świadczy nie tylko fakt zwiększenia puli nagród, lecz także przyznania wielu wyróżnień. Trafiły one do ośmiu autorów: Geny Marii Gradkowskiej (USA), Janiny Hildebrandt (Chełm), Edwarda Jaroszewicza (Wrocław), Edwarda Kisielewskiego (Opole), Haliny Mil (Wrocław), Eugenii Sendek-Biliczkowej (Australia), Antoniego Stankiewicza (Góra Śląska), Andrzeja Szulara (Bielsko-Biała) i o. Hilarego Wilka (Wołczyn).
Bogactwo pozyskanych materiałów, wysoka ocena wielu prac skłoniła ponadto organizatorów przedsięwzięcia nie tylko do opublikowania kilku najciekawszych z nich na łamach „Literatury Ludowej”, lecz przede wszystkim do powołania do życia nowej serii wydawniczej o nazwie „Biblioteka Zesłańca” (we współpracy z Wrocławską Drukarnią Naukową). Druk na łamach czasopisma mógł bowiem dotyczyć jedynie utworów o mniejszej objętości. Na konkurs spłynęło zaś niemało bardzo obszernych prac, mogących stać się samodzielnymi książkami. Serię, którą kierował prof. Antoni Kuczyński, uruchomiono w 1991 roku.
Wszystkie prace wspomnieniowe przekazano po rozstrzygnięciu konkursu do Archiwum Naukowego PTL, tworząc tym samym mocny fundament odrębnej kolekcji. Po opracowaniu zostały one udostępnione w czytelni należącej do PTL Biblioteki im. Jana Czekanowskiego wszystkim osobom zainteresowanym ich naukowym bądź popularyzatorskim wykorzystaniem. Konkurs miał także swe reakcje długofalowe, gdyż stworzył atmosferę społecznego zaufania i wzbudził duże zainteresowanie. Zaowocował nadsyłaniem do PTL wspomnień sybirackich i kresowych, jak i rozmaitych materiałów (dokumentów, zdjęć, opracowań) w ciągu następnych dekad.
W efekcie powstał ogromny zasób źródłowy do badań nad szeroko pojętymi losami Polaków na Wschodzie. Można mieć nadzieję, że będzie się on dalej rozwijał, m.in. dzięki inicjatywom rodzin nie tylko odchodzących Sybiraków, lecz także kresowiaków, wszystkich tych osób, które będą chciały upamiętnić los swych krewnych i spopularyzować pozostawione przez nich świadectwa. Oprócz prac autorskich w skład zbioru wchodzą kwestionariusze badawcze dotyczące deportacji do ZSRR, opracowane przez prof. A. Kuczyńskiego.
Stanowią one zbiór pytań, które w latach 90. XX wieku zadawali Sybirakom studenci Wydziału Nauk Społecznych UWr. Do zbioru włączono również materiały autobiograficzne przesyłane z zagranicy. Jest tu również nieco opracowań naukowych. W niektórych przypadkach mamy również do czynienia z efektami akcji prowadzonych w środowisku Sybiraków przez nich samych, jak np. relacje zebrane przez Koło Związku Sybiraków w Bystrzycy Kłodzkiej (po latach wydane przez Koło we własnej publikacji) czy materiały pozyskane przez Czesława Bazana, zajmującego się deportacją do Narymskiego Kraju w 1941 roku.
Wiele relacji pozyskała także Janina Wołczuk, zbierająca w początkach lat 90. XX wieku materiały na temat ziemi lidzkiej (woj. Nowogródek). Zasadniczy zbiór, mimo powiększenia zespołu, ciągle dotyczy losów osób deportowanych z Kresów Wschodnich w latach 1940–1941 oraz więzionych w łagrach w latach 40. i 50. XX wieku (głównie żołnierzy AK). Niektóre materiały opowiadają o losie zesłańców XIX wieku, Polakach – obywatelach radzieckich represjonowanych w latach 30. XX wieku czy współcześnie żyjących na Dalekim Wschodzie potomków dawnych polskich zesłańców oraz przesiedleńców. Jest też grupa wspomnień o przebiegu ostatniej wojny na obszarach dawnych województw wschodnich II RP.
Te bogate i zróżnicowane materiały zostały wykorzystane już w wielu pracach magisterskich, doktorskich oraz rozmaitych monografiach naukowych, powstających nie tylko we wrocławskim środowisku badawczym. Zasługują jednak na dalszą popularyzację, zwłaszcza że w ostatnich latach zainteresowanie wschodnimi losami Polaków nieco chyba osłabło, ustępując miejsca innym tematom z historii najnowszej. Na jej podstawie stworzono także bazę elektroniczną kolekcji, która umożliwia wyszukiwanie materiałów on-line.
Często spisanie wspomnień nie było łatwe, o czym otwarcie pisali uczestnicy konkursu. „Miałam opory psychiczne, żeby usiąść do pisania tych wspomnień – wyznała Teresa Sitarek, deportowana do obwodu archangielskiego – to one odwlekały wciąż czas, jednak nadszedł wrzesień [1989 roku, czyli czas zamknięcia konkursu – M.R.], nie było co już zwlekać. Z tym większą intensywnością musiałam przeżyć od nowa, bo i w większym nawarstwieniu zdarzeń i silniejszym ich odczuwaniu”.
Pomimo że wspominanie bolało, przypominało dawne krzywdy i utratę najbliższych, często negatywnie wpływało na stan zdrowia tych niemłodych już przecież ludzi, siadali oni przed maszyną do pisania lub nad kartką papieru i mozolnie przelewali na papier swe dzieje i losy tych, którzy sami już tego uczynić nie byli w stanie. Nie mieli możliwości utrwalenia swych przeżyć z lat 40. i 50. XX wieku, ponieważ od ponad 70 lat spoczywają w mogiłach na Syberii bądź zmarli już w Polsce.
„Moje wspomnienie, z takim trudem napisane – czytamy w liście Heleny Jankowiak-Stawównej – poświęcam Mamie… Zawsze chciała opowiedzieć o swojej męce krzyżowej, ale nikt nie miał dość czasu, aby wysłuchać Jej wspomnień”.
Niezwykle ważnym motywem spisania wspomnień była również chęć przekazania prawdy po dziesięcioleciach milczenia i uświadomienia młodemu pokoleniu, co przeżyli ich dziadkowie. „Przez dziesiątki lat musieliśmy milczeć, żeby nie narazić się na szykany i następne udręki” – napisała Józefa Strączkowska-Saj.
„W swoich życiorysach pisaliśmy, że podczas wojny znaleźliśmy się na terenie Związku Radzieckiego a nie [byliśmy] deportowani. Wmawiano nam, że zawdzięczamy im swoje istnienie. Nie kierujemy się nienawiścią do narodu radzieckiego, bo oni nie zawinili, winien jest Stalin i jego ekipa. Potrzebą czasu jest pamięć o tych, co zginęli z ręki Stalina, że tak jak Oświęcim i inne obozy hitlerowskie, takim był Katyń, Sybir i Kazachstan. […] Po przyjeździe zarejestrowano nas [na punkcie PUR – M.R.]. I od tego czasu nikt się nami nie interesował”.
Motyw ignorancji, zapomnienia o osobach naznaczonych piętnem zsyłki czy łagru w PRL pojawił się w wielu wspomnieniach. „Dotychczas w moim życiorysie mogłam jedynie całe 6 lat zmieścić w jednym zdaniu «W latach 1940–1946 przebywałam na terenie Związku Radzieckiego». – napisała przytaczana już H. Jankowiak-Stawówna. „Nikt nie zapytał: skąd się tam wzięłam, co robiłam, jak żyłam…”. Inny Sybirak, Stanisław Dobrzański, deportowany do obwodu swierdłowskiego, żołnierz I Dywizji im. T. Kościuszki, z pewną goryczą podkreślił:
„W całej tysiącletniej naszej historii jesteśmy chyba jedynym pokoleniem, które tyle walczyło, tyle cierpiało gwałtu i niesprawiedliwości dokonanych przez wszechwładny stalinowski aparat NKWD, tyle się napracowało i dziś jesteśmy zapomniani”.
Przy takiej motywacji zdobycie nagrody w konkursie stawało się czynnikiem dodatkowym. Ważniejsze było napisanie prawdy. „Konkurs traktuję nie jako współzawodnictwo – podkreślił Zbigniew Zimny – lecz jako przekaz historyczny moich przeżyć i mojej rodziny”. Potrzeba ujawnienia przeżyć zesłańczych była wspólna dla wszystkich Sybiraków, niezależnie od płci, zawodu, wykształcenia, miejsca zamieszkania. Jak zauważyła socjolog Kaja Kaźmierska, prowadząca wywiady z kresowiakami w początkach lat 90., a odnosi się to również do przedstawianego tu zespołu świadectw:
„Przechowywane pieczołowicie wspomnienia, przekazywane, co najwyżej w dyskursie rodzinnym, i to nie zawsze, mogły wreszcie stać się częścią dyskursu publicznego. […] Biograficzna potrzeba narracji po latach milczenia i świadomość jej społecznej funkcji, jaką było/jest dawanie świadectwa, skontrastowana była więc z ogólną ramą odniesienia ukształtowaną przez oficjalną pamięć zbiorową”.
Niektórzy z autorów uprzedzali, że nie władają zbyt pewnie piórem, że nie posiedli literackiego stylu. W nadesłanych pracach nie brak jest wzruszających oświadczeń odnoszących się do tych uświadamianych sobie słabości: „Przepraszam za błędy, bo nie mam szkoły”, takie zdanie lub do niego zbliżone spotyka się w wielu zapisach. Ale wszystkie teksty, niezależnie od oceny ich poprawności językowej, a może tym bardziej, stanowią niezwykłe świadectwo, o wielkiej sile oddziaływania.
Dla niektórych Sybiraków spisanie wspomnień było zresztą jakby elementem terapii psychicznej. Głośne ujawnienie swych przeżyć pozwalało, jeśli nawet nie na całkowite uwolnienie się od pamięci o nich, to przynajmniej dawało znaczną ulgę.
„Być może te nabazgrane przeze mnie wspomnienia nigdy nie ujrzą światła dziennego…, ale czuję jakby ulgę, po wylaniu na papier z siebie tego, co przeżyłem – wyznał Józef Gabrukiewicz, więzień obozów workuckich – i niech to będzie mi satysfakcją i nagrodą, że uwolniłem się od balastu gniotącego mnie od lat”.
Przemiany polityczne w Polsce końca lat 80., które pozwoliły w pełni ujawnić przemilczane dotąd fakty z historii najnowszej, zostały zatem przyjęte przez Sybiraków z wielkim zadowoleniem.
„Jestem szczęśliwa, że mimo niedomagań psychicznych i fizycznych […] doczekałam roku 1989, rehabilitacji wielu takich jak ja rodaków, którzy jedynie zaufanym przyznać się mogli do przeżyć okupacyjnych. Ten strach pozostał do dziś”.
Jednak mimo tego wyznania o odczuwaniu lęku ani autorka tych słów, Maria Grabowska, ani przeważająca większość uczestników konkursu nie zażądała utajnienia swych nazwisk, składając tym samym dowód wielkiego zaufania do organizatorów konkursu. Wielokrotnie też wyrażali swą wdzięczność za poruszenie tematu przeżyć Polaków w ZSRR.
Tak obfity materiał źródłowy, zebrany w toku konkursu, jak i w efekcie późniejszych darowizn, ma oczywiście różnorodny charakter i różną wartość merytoryczną. Autorzy wspomnień i relacji, jak już zaznaczono, różnili się nie tylko talentem narracyjnym, ale i poziomem wykształcenia, zawodem, płcią, także pochodzeniem społecznym. Na ogół jednak należeli oni do tej, wspomnianej już, masy „zwykłych” zesłańców czy więźniów, i z perspektywy zwykłego człowieka przekazali swe przeżycia.
Wspomnienia te mają wszystkie wady i zalety tego gatunku źródeł. Ocena wiarygodności ich autorów, na którą wpływ ma m. in. upływ czasu od opisywanych wydarzeń, rola w nich autora, jego poziom kompetencji jest podstawowym zadaniem krytyki źródła, której musi dokonać każdy z korzystających ze źródeł autobiograficznych. W zbiorze znajdują się prace o znacznej objętości, dochodzącej nawet do kilkuset stron maszynopisu, jak i krótkie, kilkustronicowe zaledwie listy. Ich autorzy często nie liczyli na laur konkursowy, pragnęli jedynie, aby utrwalone zostały choćby nazwiska ofiar tamtych represji, często ich rodziców czy rodzeństwa. Należy oczywiście pamiętać, że użyteczność takich materiałów dla celów naukowych nie zawsze pokrywa się z objętością źródła.
Zauważalne są jednak braki w wielu wspomnieniach: dokładne umiejscowienie w czasie i przestrzeni opisywanych wydarzeń, co przecież jest niezwykle istotne dla historyka. Częstokroć także krótki termin, w jakim powstawały wspomnienia, wpłynął na pewne luki i niedopowiedzenia. Z pewnością „dopytanie” tych osób wyeliminowałoby większość braków. Wymagałoby to jednak nawiązania kontaktu przynajmniej korespondencyjnego z wieloma osobami, co nie leżało w kompetencjach ani możliwościach archiwum, choć w wielu wypadkach takie działania podejmowano (w teczkach niekiedy znajdują się listy z dodatkowymi informacjami).
W zbiorze przeważają teksty powstałe po 1988 roku, co ma duże znaczenie przy ocenie ich wiarygodności. Pamięć ludzka ma przecież swoje określone prawa, choć nie brakuje znaczących od nich odstępstw, czego dowodzą prace niezwykle bogate w fakty i refleksje. W kolekcji znajdują się również w niewielkiej liczbie prace powstałe wcześniej, pisane do przysłowiowej szuflady, z potrzeby serca, dla dzieci i wnuków, przyjaciół. Częstokroć autorzy nie opierali się jedynie na zapamiętanym przez siebie obrazie, ale na wspomnieniach swych bliskich, na ocalałych dokumentach, notatkach z zesłania bądź zapiskach powstałych w niedługim czasie po przyjeździe do Polski.
Jest to bardzo ważne, gdyż znacząca część autorów wspomnień w chwili opisywanych wydarzeń była jeszcze dziećmi. Swe przeżycia relacjonują właśnie z tej perspektywy. Wielu z nich zresztą to dostrzegło.
„Miałam 11 lat, więc z pewnością wielu spraw nie znałam” – przyznała Helena Nikiel, zesłana do Kazachstanu. „[…] Moja mama, która dosłownie musiała walczyć o przeżycie każdego z nas, na pewno napisałaby to wszystko zupełnie inaczej”.
Często jednak tragiczne wydarzenia sprawiały, że te dzieci musiały przejąć obowiązki dorosłych, pracować, zdobyć żywność, chronić młodszych od siebie. Bez wątpienia wpłynęło to na przyspieszone ich dorastanie, jak i na utrwalenie w pamięci tragicznych doświadczeń.
Nadesłane na konkurs wspomnienia oraz umieszczane w kolekcji w późniejszym okresie mają różną formę. Zdarzają się nawet wykonane domowym sposobem quasi-książki, oprawione tomy, zaopatrzone w autorskie ilustracje. W załączeniu do wspomnień przesyłano oryginały bądź kserokopie różnych dokumentów, fotografii, rysunków, z pewnością materiały bardzo cenne dla ich posiadaczy, lecz także mające obiektywną wartość historyczną.
Zdarzają się również plany osiedli bądź obozów, w których przebywali autorzy wspomnień. W oparciu o wspomnienia można byłoby nawet ułożyć małą antologię wierszy i piosenek powstałych na wygnaniu, jak również po powrocie do kraju. Wiele z nich w zbliżonych wersjach pojawia się w kilku wspomnieniach, przy czym mają one różnych autorów. Na przykład pieśń Dziesiąty luty będziem pamiętali. Świadczy to o istnieniu swoistej wymiany kulturowej między grupami zesłańców.
W kolekcji znajdziemy także listy pisane z zesłania, a nawet powstające w tych niekorzystnych warunkach zapisy w dziennikach, utrwalane w zabranych przypadkiem notesach, na marginesach gazet, na przypadkowych drukach. Ponieważ przy przekraczaniu granicy polsko-radzieckiej starannie przeszukiwano wagony repatriacyjne i odbierano wszelkie dokumenty, te ocalałe materiały mają tym większą wartość i znaczenie.
Niektóre osoby koncentrowały się niemal wyłącznie na własnych bolesnych przeżyciach, choć nie brak i takich relacji, które wynikały z obserwacji – nierzadko bardzo krytycznej – zesłańczej społeczności i społeczeństwa radzieckiego, jego instytucji (na czele z osławionym NKWD), sposobu życia, pojmowania świata, myślenia ukształtowanego wieloletnią propagandą. Wiele jest również doniesień o kontaktach z zesłańcami czy więźniami innych narodowości lub z tubylczą ludnością Syberii i Kazachstanu.
Wspomnienia obfitują w opisy pracy wykonywanej w obozie i na zesłaniu, przekazują informacje o warunkach codziennego życia (jedzenie, higiena, ubranie, życie religijne i wspólnotowe). Autorzy starali się pokazać swój stan psychiczny w tamtych latach, oddać swe odczucia i refleksje, choć oczywiście pozostaje otwarte pytanie, na ile są to przywołane z pamięci ówczesne zachowania czy stany wewnętrzne, a na ile dzisiejsze oceny przeniesione w przeszłość. Zagadnienie to dotyczy już kwestii metodologicznych, ważnych przy naukowym korzystaniu z tego typu źródeł.
Trzeba podkreślić, że na ogół autorzy wspomnień nie byli jednostronni w swych ocenach, nie idealizowali siebie i rodaków, jak i nie demonizowali radzieckiego otoczenia. Skrupulatnie odnotowali wszelkie przejawy pomocy czy czyjegoś ludzkiego odruchu, jakich doświadczyli na terytorium ZSRR. Polacy, rzuceni w tak egzotyczne i nieznane dla nich strony świata, starali się jakoś przystosować, zrozumieć tamtejsze warunki, co jednak nie oznaczało wyrzeczenia się własnej tożsamości. Z lektury wspomnień wyłania się wielki obraz walki o przetrwanie na przekór bezlitosnym władzom, ludzkiej nieprzychylności, ciężkiemu klimatowi, poczuciu własnej bezsilności i beznadziejności sytuacji. Warta podkreślenia jest jeszcze jedna cecha tego materiału, związana z czasem jego powstawania.
Z przyczyn politycznych teksty powstawały niejako „intymnie”, poza oficjalnie propagowanym kanonem pamięci i wspominania. Dostęp do kanonicznych tekstów z tego gatunku, kolportowanych w kraju z pomocą drugiego obiegu, był bardzo ograniczony. Dopiero w późniejszym okresie wykształcił się pewien model „sybirackiej narracji”, który w pewnym stopniu kształtował powstające zapisy przeżyć. Należy zgodzić się z cytowaną już K. Kaźmierską, że powstające na przełomie lat 80. i 90. XX wieku wspomnienia są również „zapisem określonego czasu kształtowania nowego społecznego dyskursu na temat przeszłości i przełamywania asymetrii pamięci biograficznej i zbiorowej”. Owa asymetria wynikała z dominacji w polskich społeczeństwie i kulturze pamięci przekazu o okupacji niemieckiej, który przesłaniał doświadczenie Polaków z utraconych ziem wschodnich II RP.
Wiele ze wspomnień sięga również do okresu po powrocie do Polski. Tu jednak na ogół stają się one bardzo skrótowe. Oczywiście, wynikało to z charakteru konkursu z 1988 roku, który kładł nacisk na przeżycia na wschodzie, ale może i z przekonania autorów, że życie w Polsce było zwykłe, „nieciekawe”, niezwiązane z „wielką historią”. Wydaje się jednak, że prześledzenie losów tych osób po repatriacji, zbadanie wpływu represji i przymusowego pobytu w ZSRR na dalszą egzystencję osób pozostaje, mimo upływu lat i postępu w badaniach, ważnym postulatem badawczym.
Istotną zaletą wspomnień jest ich autentyzm i duży wpływ emocjonalny na czytelników (nawet jeśli są nimi badacze, przygotowani teoretycznie do zbierania informacji na ten temat i z życiowym doświadczeniem). Dają one częstokroć jedyną szansę na poznanie faktów, których w dokumentach urzędowych nie da się znaleźć. Tym większe jest ich znaczenie, tym większa zasługa osób, które odpowiedziały przed 30 laty na apel organizatorów konkursu, jak i w następnych latach dostarczały do Biblioteki im. J. Czekanowskiego zapisy swych wspomnień.
Dzięki ich wysiłkowi powstała droga, którą mogą się poruszać profesjonalni uczeni oraz wszyscy zainteresowani poznawaniem przeszłości. Jak napisała jedna z badaczek wschodnich losów Polaków,
„tą drogą, którą z mozołem pokonywał samotny bohater, będą mogli dotrzeć do dziwnych krain, leżących w «innej przestrzeni» i w «innym» czasie, do krain istniejących już tylko w pamięci cudownie ocalałych…”